„Moje Qua-trio Inglesina Aptica”: opinia blogerki La Zitella Acida!
Do dziś pamiętam, kiedy w maju uruchomiłam na Instagramie ankietę z prośbą o radę, który wózek jest dla mnie najlepszy.
Przetworzenie wszystkich wiadomości zajęło mi co najmniej 24 godziny. Od razu zrozumiałam, że podobnie jak w przypadku ciąży, każdy ma zdanie o pieluchach i wózkach, trochę jak reprezentacja narodowa w piłce nożnej! Jest to jednak nieuniknione: ja sam, który mam tylko 6-8 tygodni na ramionach, czuję, że mogę mówić jak weteran. Przede wszystkim błąd amatorski: nie nazywa się go wózkiem. Mówi TRIO. W mojej przedurodzeniowej ignorancji wózek/wózek był tym samym, ale teraz doskonale wiem, że to różne środki.
Ale chodźmy po kolei: opcje na rynku to miliardy i po miesiącach, w których dosłownie (przysięgam) śledziłam na ulicy matki i pary z najciekawszymi wózkami, sporządziłam listę elementów, które byłyby niezbędne Dla mnie.
Prawdą jest, że „trio” to jeden z tych zakupów, które trzeba zrobić przed urodzeniem, kiedy jeszcze nie wiadomo na jakiego świętego głosować, jesteście przytomni po 7 godzinach snu i nie wyobrażacie sobie ile rzeczy nauczysz się jednocześnie trzymać w dłoni. Ale jest potrzebne natychmiast i przez „natychmiast” naprawdę mam na myśli to, że nie możesz wyjść ze szpitala bez jajka. A kiedy wrócisz do domu, nie masz pojęcia, gdzie go odłożyć, jeśli nie masz chociaż gondoli. Dlatego od pierwszych tygodni korzystamy z systemu Quattro Aptica dell'Inglesina: nazywa się go systemem Quattro, ponieważ oprócz klasycznej trójki (wózek, gondola, gondola) posiada również wsparcie umożliwiające korzystanie z gondoli ( lub jajko) jako kołyskę w domu, oddzielając ją od ramy.
Zobacz też Jak wybrać odpowiednie trio Najpiękniejsze cytaty o dziadkach, aby uczcić ich miłość Dni płodne: jak obliczyć owulację, aby zajść w ciążę!
Podstawowym wsparciem (punkt 4 oprócz klasycznego trio) jest zbawienie dla rodziców, którzy chcą uniknąć tzw. „Ninja Move”: tego BARDZO NIEBEZPIECZNEGO ruchu, o który próbujesz (na próżno) przenieść noworodka, więc mozolnie śpi podczas spaceru, od wózka (czy fotelika) do kołyski w domu. Opaska działa jak wybawienie, ponieważ zamiast podnosić dziecko z ryzykiem uruchomienia syreny, fotelik jest bezpośrednio przymocowany do oparcia, nie zakłócając w najmniejszym stopniu snu maluszka.
Musisz mnie zrozumieć, nigdy w życiu nie wzięłam wózka inwalidzkiego przed 22 października, dniem wypisu ze szpitala. Nie chodziliśmy nawet do sklepów, żeby wypróbować innych czy „zrobić pomysł”, a moje poszukiwania, jak ze wszystkim, ograniczały się do ogromu opinii w sieci. Instrukcje były używane do składania różnych elementów, ale wszystkiego innego, jak dobrzy millenialsi, uczyli się bezpośrednio na drodze.
W porządku chronologicznym jajko było pierwszym testowanym przez nową rodzinę i wyjaśnię Wam, w jakim scenariuszu odbył się „chrzest”: po 6 dniach w szpitalu w końcu dają mi zgodę na wypis, Fagiolino ma zrobiłem fototerapię i nic mu nie jest, nadal jestem obolała, ale pełna adrenaliny na myśl o powrocie do domu i Diego… cóż, po 6 dniach w których maleńka i ja byliśmy w bezpiecznych rękach szpitala, teraz musiał się nami zająć.
To będzie napięcie, to będzie strach przed jego zerwaniem (Leonardo, nie jajko), ale uwierzcie mi: ta pierwsza i niezbędna operacja zajęła nam prawie godzinę. Kiedy wreszcie usłyszeliśmy „kliknięcie” pasów bezpieczeństwa, byliśmy spoceni. "O mój Boże, ale czy to takie skomplikowane?" Nie, nie jest i tak naprawdę teraz robimy to cały czas, w kilka sekund i zawsze w napadzie płaczu. Jednak w tym momencie przymocowanie Fagiolino do gniazda jajka, upewnienie się, że znajduje się we właściwej pozycji i jest chronione przed wstrząsami, było pierwszą operacją rodzicielską, którą zrobiliśmy. Pierwszy. Byłyśmy spięte jak struny skrzypiec, wydawałyśmy się na rozżarzonych węglach, w pośpiechu, aby wyjść z pokoju i (przynajmniej dla mnie) odetchnąć świeżym powietrzem po tych pełnych i podekscytowanych dniach.
Niżej podpisany był bardzo zdenerwowany („Zrobiłem człowieka w 9 miesięcy, MOŻESZ PRZECZYTAĆ INSTRUKCJĘ PRZYNAJMNIEJ”) i Diego spanikował, gdy szukał samouczka na You Tube. Teraz, gdy zarówno Diego, jak i ja się uspokoiliśmy, jest to wsparcie, z którego korzystamy najczęściej: częściowo dlatego, że jest najbardziej natychmiastowe i praktyczne (konieczność poruszania się samochodem jest niezbędna), częściowo dlatego, że jest to pierwsze, z którym się zapoznaliśmy to ten, który znamy najbardziej. Nie używamy go, gdy chodzimy na długie spacery, ale z pewnością, gdy musimy wyjść na krótkie sprawunki, jest idealny. Można go łatwo zwolnić (przysięgam) za pomocą dźwigni z tyłu oparcia i można go zaczepić zarówno do stelaża, do wspornika w domu, jak i do opcjonalnej podstawy samochodu. Posiada homologację zgodnie z europejskimi przepisami dla grupy 0+ (od 0 do 13 kg wagi) a pozycja w samochodzie jest tylko przeciwna do kierunku jazdy. Waży około 4 kg i jest wyposażony w system ochrony przed uderzeniem bocznym, co sprawia, że jest to najbezpieczniejsze miejsce dla najmłodszych podróżujących samochodem z nami.
Razem z jajkiem my niedoświadczeni rodzice od razu spróbowaliśmy swoich sił w ramie: moim ulubionym kawałku w całym Ambaradanie. Ponieważ? Bo szybko stał się moim towarzyszem spacerów, ułatwiając mi życie, gdy myślałam, że chodzenie po chodnikach Mediolanu z wózkiem, płaszczem, torbą i opcjonalnym parasolem jest skomplikowane. To mój ulubiony kawałek, ponieważ jeździ jedną ręką, a jedna ręka jest wolna, a śpiące dziecko sprawia, że jesteś wszechmocny: możesz zadzwonić, przeglądać kanał na Instagramie, możesz nawet tworzyć historie! Cały czas kontynuując jazdę w górę iw dół parku, bez zakłócania ukochanej drzemki. Konstrukcja jest aluminiowa, a koła są amortyzowane jak pandino 4x4 i nawet w parku skręca się płynnie, co jest przyjemnością. Dzięki otwieraniu na zawiasach mogę go otwierać i zamykać jedną ręką a kolejna ważna dla mnie rzecz to to, że po złożeniu klamka nie dotyka podłoża, co zapewnia większą higienę podczas interakcji z Leonardo.Cała operacja otwierania/zamykania trwa mniej więcej 8 sekund i bez pomocy publiczności: rekord, którego doświadczyłem w deszczowy dzień przed bezradnym taksówkarzem, który ograniczył się do otwarcia drzwi i wręczenia mi zamkniętej ramy.
Przyznaję, że statek kosmiczny zawsze budził we mnie trochę podziwu. Może widziałem go jako taki nieporęczny przedmiot, początkowo trochę niechętnie próbowałem go na drodze. Z pierwszym chłodem musiałem jednak spróbować swoich sił, także dlatego, że chciałem pospacerować dłużej niż 20 minut. Osobiście przetestowałem prowadzenie wózka inwalidzkiego po wąskich przejściach Tygrysa i mogę potwierdzić, że nie tylko nie ciągnąłem półki z miseczkami i dzwonkami, gdy przechodziłem, ale też na nikogo nie wpadłem i Leo się nie obudził .
Pierwszą rzeczą, która mnie zachwyciła, jest to, że w mojej windzie, która z pewnością nie jest duża, jestem ja, Fagiolino, zmontowany statek kosmiczny, a nawet Diego, jeśli trzeba. Kołyska jest duża (79x37) i gwarantuje miejsce nawet na zimowe saccottino. Ciekawym detalem jest wtedy możliwość podniesienia oparcia, aby dziecko mogło patrzeć na zewnątrz, ale jeśli mam mówić z własnego doświadczenia, Leonardo zawsze śpi tak gustownie leżąc w swoim gnieździe, że tego, co dzieje się na zewnątrz, nie chce tęsknię. Wiedz! Całą tapicerkę można prać, a bambusowy materac jest oddychający, ale recyrkulację powietrza zapewniają również dwa wloty powietrza: jeden na kapturze i jeden na przednim panelu gondoli. Wreszcie jedna rzecz, która okazała się bardzo przydatna, to osłona z podwójnym panelem: nie tylko zakrywa nogi Fagiolino, ale jest też drugi panel, który przymocowany do zatrzasków podnosi pionową „barierę” i chroni wnętrze przed wiatru i zimnego powietrza. W razie potrzeby gondola może podróżować również samochodem, ponieważ jest dopuszczona do grupy 0 (od 0 do 10 kg, zgodnie z europejską normą ECE 44/04 przy użyciu odpowiedniego zestawu samochodowego Maxi).
Wreszcie wózek będzie zwycięstwem nadchodzących miesięcy: użyteczność do 22 kg to ta część systemu, której jeszcze nie testowałem, ale są te 2-3 punkty sgamo, które już mnie przekonały: przede wszystkim to otwiera się i zamyka z już zmontowanym siedziskiem spacerówki, co pozwoli mi po dobrych kilku miesiącach doczepiać i odczepiać jajka i statek kosmiczny, będzie wielkim luksusem.Następnie możliwość rozłożenia go w 7 pozycjach, a także możliwość ustawienia siedziska całkowicie poziomego dla wspaniałych drzemek. Pasy bezpieczeństwa są 5-punktowe i mają regulowaną wysokość, aby podążać za dzieckiem, gdy rośnie.
Na koniec niezbędny szczegół, którego początkowo nie doceniłam, ale przemyśliłam ponownie po szamponie, który położna zażyła w klinice („ALE JAK? Nie przyniosła zmiany pieluchy?”): Torba do przewijania.
Myślałam o możliwości wrzucenia dwóch pieluszek do torby z paczką chusteczek, ale potem: a krem? A ręcznik? A co z nadwoziem zastępczym, jeśli się zabrudzi? A butelka?
Podwójna torba uratowała mnie nie tylko przed osądzającym spojrzeniem położnej (przynajmniej w tym, zamiast tego nadal osądza mnie za to, jak trzymam ręce podczas karmienia piersią), ale także przed koniecznością wciągnięcia do torby 4 kg dodatkowych rzeczy jedno ramię. Istnieją dwie kieszenie z podszewką termiczną do przenoszenia butelek dla niemowląt, jest całkowicie odłączana przegroda wraz z matą podróżną na zmiany, gdzie nie ma maty do przewijania oraz tysiąc kieszeni, w których możesz umieścić wszystko, czego potrzebujesz. Wszystko skoordynowane z kolorem wózka! O co więcej można prosić!?